Radykalne wybaczanie – kiedy pierwszy raz o nim usłyszałam, miałam w sobie dużo sceptycyzmu. Bo jak to – wybaczyć komuś, kto mnie zranił, kto mnie zawiódł? Przecież to niesprawiedliwe! A jednak… coś mnie ciągnęło. Może intuicja, może cicha tęsknota za wewnętrznym spokojem. Dziś wiem, że to był początek głębokiej przemiany.
Radykalne wybaczanie – a co to?
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że chodzi o „po prostu wybaczenie” – czyli zapomnienie, odpuszczenie, pogodzenie się z przeszłością. Ale to zupełnie coś innego.
Radykalne wybaczanie – stworzone przez Colina Tippinga – zakłada, że wszystko, co nam się przydarza, nawet najbardziej bolesne sytuacje, ma głębszy sens. Nie jesteśmy ofiarami losu. Jesteśmy współtwórcami naszych doświadczeń – po to, by wzrastać, by coś sobie uświadomić, coś uzdrowić.
To nie znaczy, że mamy się zgadzać na przemoc, krzywdę, nadużycia. To nie znaczy, że nie możemy czuć złości czy żalu. Wręcz przeciwnie – te emocje są częścią procesu. Ale chodzi o to, by spojrzeć na nie z nowej perspektywy. Z miejsca mocy.
Radykalne wybaczanie – moja historia
Miałam w życiu kilka relacji, które bolały. Takich, które zostawiały we mnie poczucie niesprawiedliwości, zdrady, opuszczenia. Noszenie tych ran przez lata stawało się coraz cięższe. Aż w końcu zrozumiałam, że to nie te osoby nadal mnie ranią – tylko ja sama trzymam się tej historii.
Czytaj także:
I wtedy trafiłam na arkusz radykalnego wybaczania. Prosty formularz. Kilka stron. A jednak… wypełnianie jej poruszyło we mnie coś głębokiego. Z każdym krokiem czułam, jak coś się przesuwa, jak opadają emocjonalne ciężary. Pojawiał się spokój. A nawet… wdzięczność.
Ale to było dla mnie za mało – gdy usłyszałam, że można zostać Certyfikowanym Trenerem tej metody – to oczywiście -poszłam na to szkolenie. Było intensywne, emocjonujące, odkryło pokłady emocji – których u siebie nie podejrzewałam. I bardzo mi się to przydało. Dało wiedzę i teoretyczną i praktyczną.
Kluczowe założenia radykalnego wybaczania
To, co najbardziej mnie poruszyło, to głębokie prawdy, na których opiera się radykalne wybaczanie. One nie tylko zmieniły moje podejście do przeszłości, ale pomogły mi spojrzeć inaczej na siebie i innych:
- Każdy z nas jest doskonały – dokładnie taki, jaki jest. Ze swoją historią, doświadczeniami, emocjami. Nic nie trzeba w sobie „naprawiać” ani zmieniać na siłę. Wszystko, czego doświadczyłaś, miało znaczenie. Ty też jesteś dokładnie taka, jaka miałaś być – właśnie teraz.
- Nic nie dzieje się przypadkiem. Wszystko, co się wydarza, ma sens – nawet jeśli go jeszcze nie rozumiemy. Każda sytuacja to potencjalna lekcja i szansa na rozwój.
- Nie ma ofiar ani winnych. To trudne do przyjęcia, ale uwalniające – każda dusza gra swoją rolę w większym planie. Również te osoby, które sprawiły nam ból, mogły odegrać rolę „nauczycieli”.
- Nasze emocje są drogowskazem. Nie trzeba się ich bać ani tłumić. One pokazują, gdzie coś domaga się uwagi i uzdrowienia. Są jak latarnia, która prowadzi nas w głąb siebie.
- Możliwe jest całkowite uzdrowienie przeszłości. Nie musimy już dźwigać starych historii. Możemy je opowiedzieć na nowo – z poziomu mocy, a nie bólu.
- Miłość jest naszą prawdziwą naturą. Gdy wybaczamy, wracamy do siebie. Do serca. Do tego, kim naprawdę jesteśmy.
Czytaj także:
Radykalne wybaczanie – jak wygląda proces?
W pracy z radykalnym wybaczaniem korzystam z konkretnych narzędzi, które prowadzą przez emocjonalną transformację – krok po kroku, z szacunkiem do tempa każdej osoby. Oto trzy, z których korzystać może każdy:
- Arkusz radykalnego wybaczania – to struktura, która pomaga przejść od roli ofiary do nowej perspektywy. Prowadzi przez emocje, przekonania i ukryty sens wydarzeń. Działa jak lustro, w którym można zobaczyć swoją historię inaczej – bez bólu.
- 3 listy – czyli forma terapeutycznego pisania. Najpierw wypuszczamy emocje, potem wyrażamy, czego naprawdę potrzebujemy, a na końcu patrzymy na sytuację z poziomu duszy. Ten proces bywa bardzo poruszający i oczyszczający.
- 4 kroki – prosta, a zarazem głęboka ścieżka: zauważenie emocji, uznanie swojej historii, otwarcie się na zmianę oraz wybór nowej narracji. Czasem wystarczy przejść je na głos lub w myślach, by poczuć ulgę.
Ja jako trenerka – mam dodatkowe narzędzia do pracy z ludźmi – i powiem Wam szczerze – jest w nich moc.
A co, jeśli nie umiem wybaczyć?
To najczęstsze pytanie, które słyszę. I wiesz co? To jest okej. W radykalnym wybaczaniu nie chodzi o to, by od razu wybaczyć. Chodzi o to, by być gotową, otwartą, by wybaczyć. I już ta gotowość może otworzyć drzwi, przez które wchodzi uzdrowienie.
Czasem zaczynamy od malutkich kroków. Od jednego zdania. Od jednego wydechu. Od powiedzenia sobie: „Może jest inna perspektywa. Może warto spojrzeć inaczej.”
Co zmieniło się we mnie?
Zyskałam lekkość. Pojawiło się więcej przestrzeni – na radość, na bliskość, na prawdziwą siebie. Zaczęłam inaczej patrzeć na przeszłość. I… przestałam się jej bać. Nie dlatego, że zapomniałam. Ale dlatego, że ją zrozumiałam.
Dziś pomagam innym przechodzić tę drogę. Widzę, jak twarze rozjaśniają się podczas sesji. Jak pojawiają się łzy ulgi. Jak zranione serca odnajdują spokój. To najpiękniejsza część mojej pracy.
Czujesz – że to może być dla Ciebie – w takim razie napisz do mnie
FB – Przestrzeń Wewnętrznej Przemiany – Ula Ochocka
Instagram – Przestrzeń Wewnętrznej Przemiany
Obraz Gerd Altmann z Pixabay
0 komentarzy