ADHD nie istnieje. To wymysł firm farmakologicznych. Kiedyś nie było ADHD i wszyscy jakoś żyli. I na końcu wisienka na torcie: Twórca ADHD przyznał na łożu śmierci, że ADHD nie istnieje. Znacie te teksty? Też się z nimi mierzycie jako rodzice, dzieci, dorośli z ADHD bądź osoby zawodowo zajmujące się zdrowiem psychicznym? Ja aż za dobrze. Gdy je słyszę dalej często czuję mieszankę złości i smutku. Bo wiem, jak takie hasła ranią. Podważają realne trudności prawdziwych ludzi, rozmywają lata badań i odbierają dzieciom oraz dorosłym dostęp do rzetelnej pomocy. I dlatego biorę ten mit na warsztat – krok po kroku. By łatwiej było zrozumieć skąd to się wzięło i jak wygląda ta historia naprawdę – bez uproszczeń i uogólnień czy clicbaitowych tytułów.
Twórca ADHD przyznał na łożu śmierci, że ADHD nie istnieje
Mit wyrósł wokół osoby dr. Leona Eisenberga, wybitnego amerykańskiego psychiatry dziecięcego. W wywiadzie przytoczonym przez „Der Spiegel” z 2009 r. (opublikowanym w 2012 r.) znajdziesz zdanie: „ADHD jest doskonałym przykładem sfabrykowanego zaburzenia”. „Genetyczne predyspozycje do ADHD są całkowicie przereklamowane”. Zamiast tego, psychiatrzy dziecięcy powinni dokładniej określić przyczyny psychospołeczne, które mogą prowadzić do problemów behawioralnych, powiedział Eisenberg. Wyrwane samo, bez kontekstu, stało się paliwem dla tysięcy clickbaitów. W rzeczywistości Eisenberg krytykował nadużywanie diagnozy i przecenianie genetyki, apelował też, by szukać u dzieci czynników psychospołecznych – co nie znaczy że był za likwidacją całej jednostki diagnostycznej. To nie było odwołanie ADHD, tylko ostrzeżenie przed uproszczeniami. I 15 – minutowymi wizytami u psychiatry, po których dostajesz receptę na lek na ADHD.
Kim był Leon Eisenberg — i co naprawdę wniósł do badań nad ADHD
Leon Eisenberg (1922–2009) był lekarzem dziecięcym-psychiatrą w USA. Pracował na najlepszych uczelniach, był profesorem Johns Hopkins i Harvard Medical School, szefem psychiatrii w MGH, pionierem badań klinicznych u dzieci i rzecznikiem łączenia biologii z kontekstem społecznym. Nie „wymyślił” ADHD. Jego rola polegała na tym, że jako jeden z pierwszych w latach 60. rzetelnie sprawdzał działanie leków u dzieci z silną nadruchliwością i problemami z uwagą. Robił to w badaniach z losowym przydziałem do grupy leku albo placebo (to złoty standard testowania, czy coś naprawdę działa). Dzięki takim badaniom wiemy, że takie leki jak metylofenidat faktycznie zmniejszają objawy ADHD. I szczerze chwała mu za to.
Co naukowcy ustalili w sprawie ADHD później (gdy Leon Eisenberg był już staruszkiem)?
Duże odkrycia przyszły dużo później, głównie od lat 90-tych
- Lata 1990–2000+: neuroobrazowanie. Duże badania MRI pokazały różnice rozwojowe mózgu u dzieci z ADHD (m.in. mniejsze całkowite objętości mózgu i móżdżku; projekt NIMH – JAMA 2002). PubMed
- 2007: „opóźnione dojrzewanie kory”. Zespół NIMH (Shaw i in.) wykazał, że u dzieci z ADHD szczyt dojrzewania kory (zwłaszcza przedczołowej) następuje średnio później – to bardzo mocny, rozwojowy argument. PNAS
- Genetyka (wiele lat, meta-przeglądy). Badania rodzinne i bliźniąt konsekwentnie pokazują wysoką odziedziczalność (rzędu ~70–80%), co wspiera rozwojowo-biologiczne podłoże, choć „geny wszystkiego nie wyjaśniają”. PubMed
- Klasyfikacje: DSM-5 (2013) formalnie umieszcza ADHD w rozdziale zaburzenia neurorozwojowe. (ICD-11 również traktuje ADHD jako zaburzenie neurorozwojowe)
- Więc tak naprawdę – w momencie – gdy już nie żył – dokonane wcześniej odkrycia doprowadziły do tego, że ADHD z zaburzenia zachowania wieku dziecięcego i adolescencji trafiło do grupy zaburzeń neurorozwojowych. A jeśli chcesz więcej dowiedzieć się na temat różnic w działaniu mózgu dzieci z ADHD – zapraszam do tego artykułu
Czy środowisko ma znaczenie?
Tak — i to duże. Sen, stres, chaos/porządek dnia, wsparcie dorosłych, szkoła, dieta, aktywność — to wszystko może osłabiać albo nasilać objawy ADHD. Ale środowisko nie zmienia faktu, że podstawa ADHD jest neurobiologiczna – i z tego nie da się wyleczyć. Innymi słowy: możemy bardzo poprawić funkcjonowanie, ale „inna konstrukcja” układów mózgu zostaje. I to jest OK — uczymy się z tym żyć i mądrze wspierać.
ADHD nie istnieje – a to głośne zdanie Eisenberga?
Pod koniec życia (2009) Eisenberg powiedział w wywiadzie, że ADHD bywa „zbyt łatwo” rozpoznawane i że za bardzo wierzymy tylko w geny. Mówił: szukajcie też przyczyn w środowisku dziecka. To była krytyka nadużyć, a nie stwierdzenie „ADHD nie istnieje”. Przy czym warto podkreślić – że Eisenberg opierał się na wiedzy dostępnej wtedy. Późniejsze badania tylko doprecyzowały obraz neurorozwojowy ADHD. I nawet gdyby chciał zmienić zdanie na podstawie nowych faktów i odkryć — już nie mógł, bo zmarł w 2009 roku.
Ponadto Eisenberg był propagatorem holistycznego podejścia do leczenia. Czyli uważał, że sama tabletka nie rozwiąże problemu – nawet w ADHD. I miał rację – bez psychoedukacji i znajomości słabych i mocnych stron tego zaburzenia – można zrobić sobie jeszcze większą krzywdę. I wywołać skupienie i koncentrację na rzeczach – które szkodzą. Więc podejście nawołujące do zdrowego rozsądku i przykładania wagi do nawyków które nam służą – jest jak najbardziej ok.
To o czym warto wspomnieć – i być może na co też chciał zwrócić uwagę Eisenberg – objawy ADHD i traumy szczególnie u dzieci bywają bardzo podobne. A trauma – to przede wszystkim doświadczanie różnych trudnych rzeczy w środowisku. I na traumę tabletki na ADHD po prostu nie zadziałają. Ale czy faktycznie to też miał na myśli – nie dowiemy się już nigdy.
Nadrozpoznawalności ADHD – szczególnie w Polsce
Dodam jeszcze kilka zdań w kwestii nadrozpoznawalności ADHD – szczególnie w Polsce. W 2024 r. świadczenia z rozpoznaniem F90 (ADHD) otrzymało ok. 64 tys. osób, co przy populacji kilku milionów dzieci i nastolatków jest wynikiem wielokrotnie niższym niż szacowana w badaniach populacyjnych częstość ADHD rzędu ~5%. Ezdrowie
Mówiąc prościej: w Polsce ADHD diagnozuje się rzadziej niż częściej — NFZ/AOTMiT podają 44–72 tys. pacjentów rocznie w latach 2017–2023, co na tle europejskich szacunków wskazuje na niedodiagnozowanie, a nie „modę” na diagnozy.
Policzmy to wprost (prosto i czytelnie):
- Jeśli przyjmiemy populację dzieci i nastolatków w Polsce ≈ 7,0 mln, to 64 000 / 7 000 000 = 0,00914, czyli ok. 0,9% populacji ma rozpoznane ADHD i korzysta ze wsparcia przy tym zaburzeniu. Co oznacza że 4 z 5 dzieciaków, które statystycznie mają ADHD – nawet nie wiedzą że je mają i że mogą funkcjonować lepiej i sprawniej
- Dla przedziału 44–72 tys. (lata 2017–2023) wychodzi ok. 0,6–1,0% (przy tym samym mianowniku).
- Szacowana częstość ADHD w badaniach populacyjnych to ok. 5% — więc objętych pomocą jest ok. 0,9%, czyli tylko ~18% tego, czego byśmy się spodziewali. Pozostałe 80% osób z ADHD pozostaje bez wsparcia.
I tak przy okazji mam nadzieję że rozprawiłam się i z drugim mitem. O tym, że teraz każdy ma ADHD.
ADHD nie istnieje – apel o ukrócenie mitów
Na koniec chcę powiedzieć coś bardzo ważnego: rozpoznanie ADHD nie jest łatwe.
Tak samo jak życie z tym zaburzeniem – z ciągłym przeciążeniem bodźcami, skokami energii, trudnością w domknięciu spraw, emocjonalnością i impulsywnością – to wszystko bywa bardziej wymagające niż „standard”. A mity i clickbaity tylko dokładają ciężaru. Sprawiają, że zamiast z ciekawością przyjrzeć się sobie i zapytać „czy to też może być mój temat?”, zaczynamy się wstydzić, wątpić, odkładać pomoc na później.
A przecież to wiedza i zrozumienie otwierają drzwi: do trafnej diagnozy, do mądrego wsparcia, do łagodniejszego traktowania siebie. Kiedy wiesz, że masz ADHD i przestajesz walczyć z faktami o własnym mózgu, rośnie akceptacja — a wraz z nią sprawczość. I o to mi chodzi w całej tej rozmowie: mniej mitów, więcej rzetelności. Mniej wstydu, więcej życzliwości. Bo z ADHD da się żyć dobrze — pod warunkiem, że przestaniemy udawać, że „to nie istnieje”, i damy sobie prawo, by lepiej siebie zrozumieć. Albo swoich bliskich – którzy dzień w dzień z nim żyją.
Jeśli podejrzewasz u siebie ADHD — zapraszam na rozmowę i diagnozę. Pomogę Ci rozwiać wątpliwości, nazwać to, co się dzieje na co dzień, i zamienić chaos w poczucie sprawczości i akceptacji.
Obraz u_5785qxtfen z Pixabay

0 komentarzy